Zanim zacznę kolejny dzień to poinformuję was, że wczoraj
troszkę się pokręciłem po „mieście” pogadałem z innymi kuracjuszami i
dowiedziałem się, że wczoraj przyjechał jakiś facet do sanatorium z problemem z barkiem, nie rozmawiałem z nim
i nie wiem co miał dokładnie popsute. Ten jegomość jechał pociągiem z daleka i postanowił sobie
umilić podróż, więc najebał się podczas
podróży jak przysłowiowa świnia.
Zarejestrował się w sanatorium, wchodził po schodach i się, że tak
kolokwialnie powiem wypierdolił.
Uszkodził sobie drugi bark, zorientowali się, że jest pijany i w nagrodę
pierwszego dnia wyrzucili go z sanatorium. Żeby było mu weselej to musi opłacić
cały okres jaki miał tu przebywać, wyżywienie, noclegi i zabiegi. Lekko licząc
między 8-10 tysięcy. Może brzmi to dziwacznie,
że musi to opłacić, ale ZUS na jego
miejsce nie może nikogo innego przysłać i mamy niewykorzystane posiłki, pokój i
zabiegi.
Mamy kolejny dzień, jak się okazuję tu nie można pospać
dłużej bo pokój jest dosyć mały i jak mój współlokator wstaję to jest minimalna
szansa, że ja się nie obudzę. Oczywiście obudziłem się ,spoglądam na zegarek i
mamy 6-55. Czujecie to? 6.55.. Nie wiem kto o tej godzinie wstaję, na pewno nie
normalni ludzie.. Mimo, że otworzyłem oczy to wcale nie oznacza, że miałem
zamiar iść na śniadanie, wolałem poleżeć i poprosiłem kolegę aby przyniósł mi
chleb to później zrobię sobie kanapki. Po śniadaniu zaczynałem ćwiczenia na
których z polecenia lekarzy miałem nie ćwiczyć. Przyszedłem i poinformowałem
panią fizjoterapeutkę, że nie mogę ćwiczyć i oczywiście zrozumiała to.
Posiedzieliśmy sobie 20 minut, pogadaliśmy i poszedłem do pokoju. Tak właśnie
wyglądają moje ćwiczenia. Dziś jeszcze 3 razy mam takie ćwiczenia. Pewnie męska część moich czytelników, a
przede wszystkim Piotr B zastanawia się czy fizjoterapeutki są ładne. Drogi
Piotrze, fizjoterapeutki są stare i brzydkie a jak do mnie mówią to odwracam
wzrok. Oczywiście nie mówię tego dlatego, że moja żona czyta tego bloga, wcale
nie dlategoJ Posiedziałem w pokoju
i postanowiłem wypożyczyć ze współlokatorem telewizor. Wiem, że inwestycja
spora, ale trzeba się też pokazać na początku w sanatorium, że jest się przy
kasie. Przed obiadem miałem kolejne
ćwiczenia i przebiegały tak samo jak wcześniejsze, więc jak widzicie
rehabilitacja idzie pełna parą. Na obiad był schabowy, ziemniaki, zasmażana
kapusta i kompot. Jestem na ten moment zachwycony tutejszymi posiłkami. Ze
względu na wcześniejsze doświadczenia myślałem, że jedzenie będzie paskudne i
będzie go mało a tu taka niespodzianka. Jedynym problemem jeśli chodzi o
jedzenie, to pory w których je podają.
Po obiedzie wyszedłem i pogadałem troszkę z koleżankami ze stolika,
jedna powiedziała, że mam siwe włosy i nie ukrywam, że mnie tym wkurwiła.
Później co prawda powiedziała, że mi pasuje i wyglądam jak młody Clooney, ale
nie uwierzyłem. Niech ma lepiej oczy
wokół głowy bo ktoś może jej ukraść kule. Nawet w sanatorium człowieka
obrażają. Podczas jednego „zabiegu” pani
fizjoterapeutką dała mi ulotkę z „Biesiadowa” i powiedziała, że dowóz kosztuję 5
zeta, więc może któregoś dnia będzie grana jakaś pizza. Dzisiaj wieczorem jak
wspominałem jest wieczorek zapoznawczy. U mnie na spokojnie, ale mam nadzieję,
że ktoś poszaleje i będzie co opisać. Myślę, że już dziś zaczną się kształtować
nowe związki, a czy wytrzymają dłużej niż do końca sanatorium to zobaczymy. Coś czuję, że to taka krótkoterminowa miłość,
ale z tego co słyszałem to ostatnio ktoś tu się oświadczył więc .. można? Może się zdarzyć, że będę sam na wieczerzy bo
spora ekipa pojechała na basen, niestety nie ma na miejscu i muszą dowozić 25
km. Ja chyba w swoich zabiegach też mam
raz basen, więc może wydarzy się coś ciekawego.
Mamy godzinę 17 i jestem już po kolacji. Kolacyjka była raczej skromna, ale ukradłem 5
kawałków chleba żeby potem zrobić sobie coś do jedzenia. Na kolacji było sporo żartów,
ale wszystkie kurwa tak wysublimowane,
że chyba jako jedyny nie zrozumiałem żadnego. W żartach błyszczał Zenek, to
jest ten gość co się do wszystkiego przypierdala. Mam wrażenie, że to jest typ gościa,
którego nikt nie lubił w szkole i teraz próbuje zabłysnąć w życiu, ale co ja
tam mogę wiedzieć. Mnie też nikt nie lubiłJ Leżę w pokoju wyszykowany już na imprezę, wypachniony
najlepszym dezodorantem, jeszcze mógłbym się ogolić, ale maszynka elektryczna
wpadła mi dzisiaj do kibla (dlaczego tylko mnie takie rzeczy spotykają) i troszkę
działa a troszkę nie. Można powiedzieć,
że jednak bardziej nie działa. Czekając
na imprezę do mojego pokoju wszedł jakiś gość jak do siebie. Patrzy na mnie, ja
na niego i pyta się mnie co ja robię na jego łóżku. Patrzę na niego jak na
pojebanego dalej się nie odzywając aż w końcu zorientował się, że pomylił
pokoje. Poleżałem trochę i wyszedłem na
wieczorek zapoznawczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz